..których, na marginesie, nigdy baraszkujących na ulicy nie widziałem ;)
Trochę zerżnąłem z Tatki, sure, ale szkoda mi było nie pokazać :] Poza tym wyczytałem, że zajączek jest niemiecki i jest świętym zwierzęciem – towarzyszem jakiejś germańskiej bogini.. Że co?! Wolałbym przeszczepić kult iberoceltyckiej bogini wina z nieodłączną papużką na ramieniu, jeśli jest.. A jak nie ma, to można stworzyć :)
Ngondeg
:) Niestety, obawiam się, że papużki nie przetrwałyby w naszym gościnnym klimacie, ale na pocieszenie Konwent Mędrców namaszczy Cię na oficjalnego strażnika kultu słowiańskiej sroki (ewentualnie wrony siwej) ;)
Tak. Właśnie słyszę jak napierdzielający w okna grad miesza się z hukiem grzmotów :) Może zamiast parku dla psów wybudowali by na terenie po MPO papużarnię – zimowe schronienie dla wolno żyjących papug :]
I tu się Adasiu mylisz, bo ostatnio kolega ptasiarz opowiadał, że w jednym z polskich miast (Legnicy?) mamy małą kolonię aleksandretty w parku.
Zresztą specjaliści twierdzą, że to jest tylko kwestia czasu, jak to cholerstwo będzie u nas. One wytrzymują do -20, ile masz takich zim obecnie.
A, cieszyć się nie ma z czego, bo tam, gdzie są, to zdecydowanie bardziej problem, niż atrakcja.
Na wiki piszą, że mi.in. w.. Kielcach.. :)) Może niedługo chłopi wystawiać będą strachy na papugi :)
Ależ ja nie mam na myśli fizycznego przetrwania srogiej zimy przez papużki, tylko ich psychiczną odporność na jakże bogatą w odcienie wiosnę, którą oglądamy właśnie za oknem. :))
ciekawe jak smakują…
Przed kwadransem widziałem lisa na Siekierkach. Jego też byś zjadł, Krwiożerczy Pando? ;)