Tak. I „Gao nierychliwa, ale sprawiedliwa” też można powiedzieć. :) Nierychliwość nadto zapewne spowodowana tym, że jej część umowy była trudniejsza do zrealizowania. Parę miesięcy temu koleżanka z Szanghaju mnie zapytała, czy nie pomógłbym jej trochę w tłumaczeniu wywiadu i ogólnie fragmentów filmu o jakimś polskim zespole muzycznym koncertującym w Chinach i że trzeba się śpieszyć, bo mamy 3-4 dni, a jest tego kilka godzin. Jasne, odpowiedziałem niefrasobliwie. Nawet nie to, że zespołem okazał się być Bayer Full było najstraszniejsze, a że to prawdziwie żmudna robota. Na kiepskim jakościowo materiale zaś, to wręcz sranie krwią..
Tak czy siak daliśmy radę i -choć nie wiem, jak to ostatecznie wyszło- Mała Gao uratowała twarz przed zleceniodawcą i wynagrodzenie dostała. Ja pieniędzy nie chciałem, bo to ona odwaliła większość tłumaczenia, a i moje musiała powygładzać, no i koleżanka dobra, więc não. Na takie rozwiązanie ona też się nie chciała zgodzić i musiałem wybrać, co bym chciał z Chin. Piszę więc, że taką paczuszkę kawy hajnańskiej, jaką mi już raz wysyłała oraz – i tu strzeliłem bez zastanowienia – jakąś płytkę.. After School, dajmy na to.. Nawet nie dodałem, że „dla córki”.. :> Po drugiej stronie QQ zaległa cisza na parę minut, po czym czytam, że to chyba w Chinach mało popularny zespół i żebym dał fotkę dla lepszej identyfikacji. Dałem. :) Trochę to trwało i nawet zdążyłem zapomnieć, ale niedawno wraz z bagażem mojego szefa przyleciał do mnie czerwony tobołek. :)
Zyczek, w życiu nie kupiłem żadnej płyty z czymkolwiek poza książeczką-wkładką, a tu spadła na mnie tona pierwszoligowego fan merchandise, czy jak tam to się nazywa.. Zdjęcia na papierze kredowym grubości paznokcia chińskiego cieśli, dodatkowa płytka, kalendarz (na rok 2012 co prawda), zakładka do książek.. Położyłem nogi na stole i zapuściłem w kuchni popijając hajnańskim kafeiem, którego dostałem paczek trzy. :>
I to zhengzongde! nie jakiejś podróby.. ;)
Aromat rozszedł się po całej kuchni jak mieliłem.. I jest naprawdę dobra. I shit you not.
To, że nazwisko władców Koguryo pisze się tym samym znakiem Gao nie może być przypadkiem. ;)
Ngondeg
P.S.
Jak to bywa śmiesznie.. Dla Małej Gao, która przecież jest trochę przynajmniej w sprawach polskich obyta, taki Bayer Full nie jest synonimem obciachu, a wręcz nośnikiem nostalgii. Nie to, że ich pamiętała z Polski, bo nie, ale pisała, że jak usłyszała jak (jest taka scenka) sobie spontanicznie zaczynają jakąś piosenkę nucić (nie disco polo akurat) na łódce gdzieś w Chinach, to jej się tęskno zrobiło do Polski i że Chińczycy nigdy by tak nie potrafili i w ogóle buhuuu chcę do Warszawy. :) Lolão, tyle rzeczy mnie tu wkurza i kombinuję ospale jak by stąd wyjechać gdzieś gdzie jest fajniej, a ktoś inny marzy, żeby przyjechać tu i to pod wpływem tęsknicy od Bayer Full. Jak wreszcie ta przedwieczna, inteligentna chmura międzygalaktyczna kiedyś tu dotrze, żeby nie wiem jak inteligentna, to też ciężko wyczuć, co uzna za fajne, a co nie, bo wszystko zależy jak zmysły przefiltrują rzeczywistość. :)
majteczki w kropeczki… słyszałem to po chińsku :)
Mam nadzieję, że Korea nie wpadnie na pomysł, by w ramach wojny kulturowej z Chinami ściągnąć tych gości od „Ona tańczy dla mnie”.. :O
Czy ten przetłumaczony materiał został gdzieś opublikowany?
Nie wiem.. ale zapytam koleżankę przy okazji.
dla Prousta Chopin był synonimem obciachu i wiochy przedwiecznej(nie to żebym miał inne zdanie ;-) więc pewnie że wszystko zależy od kontekstu społecznego choć też nie każdy potrzebuje etiudy na 23Hertze granej na analogowym niezwykle syntezatorze z częstotliwością nośną samplowaną z głosu płetwala błękitnego i to wszystko w jakichś poniemieckich bunkrach (nie zabijaj Panie jam dziecię niewinne ;-) niektórym wystarczają melodyjki które Casio ma już w pamięci na odpuście pod kościołem. Bo jak mówił Mamoń lubimy to co juz znamy.
Zostaniesz wybrany na przedstawiciela ludzkości do nawiązania kontaktu z inteligentną chmurą. ;)
I musiałem to przeczytać w pracy, gdzie to, co się leje z ekspresu to jakiś niesmaczny żart jest. A szansa na coś godnego miana kawy jest dopiero w domu :(
Ale historyjka pyszna i przewrotna :]
Na Bakalarską masz teraz kawałek drogi chyba? :)
No jestem znowu w okolicach Zachodniego, więc tak jakby.
Berlina, Pomorza, czy Dworca? Bo jak dworca, to spoko. Możemy się razem wybrać choćby jutro. :)